wtorek, 15 maja 2018

WARMIOBOOK NA LITWIE...

Klaipėdos universiteto botanikos sodas.

W majowy weekend Warmiobook odwiedził Litwę, a dokładnie Kłajpedę i Mierzeję Kurońską. Jedną z wielu atrakcji była wizyta w przepięknym Ogrodzie Botanicznym prowadzonym przez Uniwersytet w Kłajpedzie.


Ogród Botaniczny został założony w 1993 roku, w malowniczej dolinie rzeki Danes, dawnym parku dendrologicznym. Znajduje się na terenie charakteryzującym się wyjątkowymi warunkami klimatycznymi, są wyższe temperatury, większe opady, dłuższy okres wegetacyjny, w porównaniu z innymi obszarami na Litwie. Ogród podzielony jest na 3 sekcje: dendrologiczna, lecznicza - aromatyczne rośliny oraz rośliny ozdobne.
Ważną częścią działalności Ogrodu Botanicznego jest organizacja wystaw, festiwali, wydarzeń oraz edukacja. 
Na terenie ogrodu znajduje się miniaturowy domek na "nóżce" przeznaczony na ... książki. W tak pięknym i malowniczym miejscu można zatracić się nie tylko w zapachach, zieleni ale również w lekturze. Jedna z naszych książek zamieszkała w takim domku :-)



knygu namelis - DOM Z KSIĄŻKAMI




https://www.facebook.com/Klaipedos.universitetas.Oficialus

https://www.ku.lt/botanikos-sodas/titulinis/kolekcijos/#1462194233336-e436deed-31bf

poniedziałek, 14 maja 2018

EKOLOGIA MIASTA Z ODROBINĄ SZTUKI...

Nie ma ucieczki od naszych wzajemnych zależności z przyrodą, jesteśmy wpleceni w bliskie stosunki z Ziemią, morzem, powietrzem, porami roku, zwierzętami, roślinami. Miasta i ich rozwój również są częścią przyrody, która ma ogromny wpływ na istnienie życia w mieście. Miasta rozrastają się gwałtownie kosztem innych ekosystemów (leśnych, łąkowych, agrocenoz). Powinniśmy mieć świadomość, że otaczające nas środowisko naturalne wpływa na człowieka, jak również wpływa na człowieka środowisko stworzone przez niego samego.

Pierwszym w Polsce podręcznikiem opisującym dotychczasowy dorobek naukowy w dziedzinie ekologii miasta jest książka „Ekologia miasta” Henryka Zimnego, który pisze: „Ekologia miasta jest to dziedzina ekologii stosowanej, zajmująca się zagadnieniami strukturalnymi i procesami zachodzącymi między żywymi komponentami tego układu, a martwym układem abiotycznym. Nauka ta obejmuje układ strukturalno–funkcjonalny miasta, oparty na modelu ekosystemu, który funkcjonuje na zasadzie przepływu energii i obiegu materii.” Ekologia miasta to również jeden z ważniejszych problemów nie tylko naukowych ale i społeczno–gospodarczych, gdyż blisko połowa ludności świata żyje w obszarach zurbanizowanych. A w Europie nawet 75 %. Miasto ma pewien określony styl życia. Może być przyjazne dla ludzi lub samochodów, lecz nigdy dla jednych i drugich. Powstają betonowe parkingi dla samochodów kosztem trawników i przestrzeni zielonych dla mieszkańców. Dzięki rozwojowi produkcji rolnej powstawały osiedla, które przekształciły się w miasta. Rozwój rolnictwa jest pierwszym z głównych, kulturowych przełomów, który przekształcił biosferę, pozwalając w ten sposób na ogromne pomnożenie się gatunku ludzkiego. Rolnictwo umożliwiło rozwój cywilizacji i dało ludziom możliwość wygospodarowania wolnego czasu. Uwolniło ludzi od ciągłego poszukiwania pożywienia czy schronienia. Aktualnie w sklepach znajdziemy produkty rolnicze i przetworzoną żywność z całego świata. Wytwory rzemieślników i artystów są również sprzedawane na całym świecie. Produkcja przemysłowa stanowi podstawę handlu światowego. Wielu mieszkańców miast zupełnie nie zdaje sobie sprawy z pochodzenia produktów żywnościowych, które zjadają. Rolnicy natomiast są zależni od produktów wytwarzanych w miastach. Najbardziej oczywistą cechą miast jest to, że stanowią one dla swoich mieszkańców kompletnie nowe i zupełnie różne środowisko.

Miasta stanowią w równym stopniu inny ekosystem. Spowodowały one nowy rodzaj kulturowego przystosowania człowieka połączony z rozwojem nowej technologii. Największą innowacją społeczną jest silnie rozwinięta organizacja hierarchiczna społeczeństwa, a największą innowacją technologiczną jest wynalazek koła. Dziś samo istnienie życia w mieście zależy od efektywnego i bardzo złożonego systemu transportu. Rolnictwo stanowiło korzyść dla ludzkości, jednak z drugiej strony przez dążenia do wydobycia coraz to większej ilości zasobów środowiska naturalnego, stworzono produkty chemiczne, które okazują się niezwykle niszczące dla naszej planety. Również sami ludzie wytwarzają toksyczne odpady albo bezpośrednio albo przez ciągle rozwijający się przemysł. I tu dochodzi głos i reakcja polityków, którzy w końcu zaczynają przyznawać fundusze konieczne np. dla instalacji stacji uzdatniania wody, a co najważniejsze przekształcić produkty odpadowe ponad 5 miliardów ludzi. Czy jest to możliwe? Nie wiem. Oczywiście ta kwestia nie zależy tylko i wyłącznie od polityków i władzy ale od nas samych, uważnych, świadomych mieszkańców planety, ważne jest byśmy mieli świadomość by nie zostawić po sobie śladu w postaci plastiku.

W tym miejscu dochodzimy do modnego stylu życia zwanego Zero Waste. Styl ten zakłada maksymalne zmniejszenie produkcji odpadów. Zakłada ograniczenie śmiecenia na wielu etapach – od zakupów, poprzez użytkowanie, czyli właściwe przechowywanie jedzenia, by zdążyć z konsumpcją zanim się zepsuje, pielęgnacją ubrań i konserwacją sprzętu, by służyły jak najdłużej, aż po zagospodarowanie resztek, czyli kompostowanie odpadków kuchennych, przerabianie przedmiotów i dawanie im drugiego życia. Przykładem stylu zero waste jest bookcrossing a dokładnie akcja pn. Warmiobook. Akcja pozwala uwolnić książki i tworzyć nowe półki bookcrossingowe w dość nietypowych miejscach. Tam, gdzie ich jeszcze nie było, np. w piekarniach i restauracjach. W miejscach na głębokiej prowincji i w miejscach, gdzie ludzie się spotykają. Celem akcji jest między innymi ochrona środowiska - mniejsze zużycie surowców, w tym przypadku papieru, a także zmiana świadomości, stylu życia i codziennych nawyków. Zamiast kultury jednorazowości i szybkiej konsumpcji – trwałe i wielokrotnie wykorzystywane rzeczy (i idei).

Innym przykładem stylu zero waste są spotkania kobiet zaangażowanych w charytatywną
Akcja pt. „Celinki dla chłopczyka i dziewczynki”. Zdjęcie Anna Wojszel
akcję "Szyjemy Celinki dla chłopca i dziewczynki". Barwne poduszki, które powstają na spotkaniach, trafiają do niepełnosprawnych, chorych dzieci i dorosłych. Celina Jankowska z Elbląga, od której imienia wzięły nazwę poduszki, jest pomysłodawczynią akcji "szyjemy celinki dla chłopca i dziewczynki". Od 2004 roku szyją je głównie wolontariuszki z Elbląga i Gdańska, ale warsztaty organizowane były także w innych miastach Polski. Działalność ta jest charytatywna, nie sprzedają swoich prac. Poduszki celinki szyją metodą patchworku, która pozwala na wykorzystanie niepotrzebnych ścinek materiałów. Wszystkie materiały, haftowane aplikacje krzyżykowe są wykonywane charytatywnie. Spotykają się na szycie kilka razy w roku, by wspólnie spędzić czas i dać dobry przykład zagospodarowania wolnego czasu a przy okazji pomóc innym.

Przykład recyklingu w sztuce ulicy.
Zdjęcia pobrane ze strony
data 12.02.2018 r.
Miasto jest również przestrzenią do tworzenia i rozwoju sztuki ściśle związaną z elementami ekologii jak również stylu zero waste. Dziś sztuka ulicy jest bardziej widoczna, mniej ponura i przemawia do szerszej publiczności, stanowiąc znaczące forum do komentarzy społecznych oraz wolnej ekspresji. Obecnie inspiracja przyrodą w sztuce ulicy to nie tylko estetyzacja miejsca ale także element, który ma na celu zwrócenie uwagi na poważne problemy związane z nadmierną produkcją odpadów, zanieczyszczenie środowiska i jego wpływ na naszą planetę. To moment by niczego niespodziewającego się widza zaskoczyć i zmotywować do myślenia. Przykładem recyklingu w sztuce ulicy są dzieła tworzone przez portugalskiego artystę ulicznego Artura Bordalo, znanego również jako Bordalo II. Tworzy rzeźby z odpadków i śmieci. Jednym z jego wielkich dzieł jest rzeźba sowy na ścianie pt. „Oczy sowy”, która została wykonana z opon ciągnika, blachy falistej i innych kawałków miejskich odpadków i śmieci. W przestrzeni w jakiej tworzy jest wiele opuszczonych budynków i ruin. Stworzył właśnie rzeźbę sowy, która jest symbolem edukacji i kultury, a tych elementów brakuje w tym obszarze na którym tworzy. Wykorzystuje śmieci z ulic jako owoce nadmiernego konsumpcjonizmu i kapitalizmu. Używa prawie wyłącznie tworzyw sztucznych, ponieważ jak uważa „jest to jeden z nowotworów planety”.Porzucone, niepotrzebne przedmioty zostały odrestaurowane i na nowo powróciły w przestrzeń publiczną, a jego prace mają na celu zwrócenie uwagi na problemy związane z nadmierną produkcją odpadów, zanieczyszczenie i jego wpływ na naszą planetę. Jego prace można śmiało nazwać instalacjami recyklingowymi, nawiązującymi do ekologii.

Przedstawiając przestrzeń publiczną, artystę, dzieło i odbiorcę sztuki, nie ulega wątpliwości, że sztuka w przestrzeni miejskiej jest wspólna. Sztuka ta, zawiera w sobie elementy zaskoczenia, ona sama „wychodzi” do odbiorców, i chce być odnaleziona. Malunki naścienne połączone z tekstami, które po przeczytaniu zmuszają odbiorcę do chwili refleksji, zastanowienia, są bezpośrednim działaniem, które ma na celu dokonanie zmiany w świadomości społeczeństwa. Na ulicy można spotkać sztukę tworzoną w obecności odbiorcy, w którą mogą ingerować. Artysta po stworzeniu graffiti czy muralu, zostawia go w całości dla odbiorców. Dzieło może zostać zamalowane lub może ulec zniszczeniu przez warunki atmosferyczne, może również zostać uzupełnione przez innych artystów, dzięki czemu nieustannie zmienia swój kształt i znaczenie. Dla osób przebywających bądź mieszkających w mieście, sztuka ta może być codziennym elementem dnia. Nie jest ona zamknięta w galerii. Można ją spotkać na ulicy i tworzyć ją razem z innymi, zmieniając się z odbiorcy w artystę, z artysty na odbiorcę.
Projekt „Wiocha w mieście”. Zdjęcie Anna Wojszel
Innym przykładem jest projekt pt. „Wiocha w mieście”. Praca przedstawiała łąkę i przyrodę warmińską na przystanku autobusowym w mieście - to przyroda była i jest inspiracją działań artystycznych. Celem projektu było pokazanie społeczności miejskiej uroki otaczającej przyrody, zatrzymanie się na chwilę i obserwacja otaczającego nas świata natury, jest to także sposób na nieformalną i pozaformalną edukację przyrodniczą. Projekt był również protestem i zwróceniem uwagi na wszechobecną wycinkę drzew, powstawanie betonowych skwerów bez "oddechu zieleni", przesadne i nieumiejętne koszenie trawników w mieście. Nasuwają się pytania: - dlaczego kosi się trawniki w Olsztynie? - czy nie mogą powstać dzikie łąki w mieście? Takie miejsca to różnorodność biologiczna i piękno natury. Przecież Olsztyn to miasto ogród... Praca była wykonana w formie plakatów (druk wielkoformatowy na papierze). Na jednej ze ścian i fragmencie daszku przystanku zainstalowane zostały żywe liście (tzw. ogród wertykalny).

Przedstawię teraz dwa typy miast. Pierwsze miasto Copsa Mica w Rumunii to najbardziej zdegradowane środowisko naturalne w mieście. Odkryto tu złoża gazu, założono hutę cynku, kadmu i ołowiu. Po niej fabrykę sadzy, potrzebnej do produkcji farb. Był to rozkwit gospodarki i ekonomii. Ludzie mieli pracę, a miasto się rozwijało. Jednak rozwój ten doprowadził do tego, że mieszkańcom zakazano hodowli trzód i uprawy warzyw bo ziemia była skażona. Sadza była wszędzie: na dachach domów, na futrach zwierząt. Potem doszły problemy zdrowotne mieszkańców (choroby płuc, impotencja, niepłodność). Kiedy zamknięto fabrykę doszedł kolejny problem – zabrakło pracy. Mieszkańcy aby się utrzymać przeczesywali ruiny budynku fabryki w poszukiwaniu metalu, który oddawali do skupu. Drugie miasto to Lublana, stolica Słowienii, ogłoszona w roku 2016 za Zieloną Stolicą Europy. Trzy czwarte jej terytorium stanowią lasy, parki i tereny wodne. O zieleń się tu dba: posadzono kilka tysięcy drzew (w Olsztynie niestety się je wycina!), zbudowano kilka parków i dokonano rewitalizacji brzegów rzek Lublanicy i Sawy. W centrum miasta ograniczono ruch pojazdów mechanicznych, a na Starówce wprowadzono system darmowej komunikacji miejskiej (w Olsztynie mimo taniej komunikacji miejskiej na Starówce samochody parkują niemalże przy samych restauracyjnych stolikach odpoczywających mieszkańców czy turystów!). Przedstawiłam przykłady dwóch różnych podejść do ekologii miasta, miasta toksycznego i miasta ekologicznego. Dwa jakże różne podejścia do dialogu i świadomości społeczeństwa i władz miasta. Nasuwa się myśl jak ważny jest ten dialog społeczny z władzami odpowiedzialnymi za właściwy rozwój miasta. Aczkolwiek nie tylko władza i politycy są odpowiedzialni za rozwój miasta ale My sami, świadomi, uważni i aktywni. Zimny przedstawia również problem odpadów pisząc: „Miasta są węzłami społeczno – gospodarczymi, przez które przepływa gros strumienia energii, a wypływa przetworzona w produkt użytkowy i odpady”. Dlatego też jednym ze środowisk życia człowieka w mieście są wysypiska śmieci, odpady komunalne.

W tym miejscu chciałabym podjąć temat kompostowników w mieście. Takie elementy „małej architektury” znane są na obszarach wiejskich, gdzie właściciele swoich posesji wykonują własnoręcznie wykonane kompostowniki, czyli pojemniki, w których przebiega kompostowanie odpadów biodegradowalnych, w wyniku czego otrzymujemy kompost. Taki kompostownik pozwoli chronić środowisko naturalne, znacząco zmniejszając strumień odpadów trafiających na wysypisko. Odpady nadające się do kompostowania mogą stanowić nawet 60% wyrzucanych śmieci z gospodarstwa domowego. Jednocześnie wzrost poziomu odzysku odpadów biodegradowalnych pozwala na wytworzenie naturalnego kompostu o walorach nawozowych, który będzie stosowany do poprawy właściwości gleby, a także do utrzymania terenów zielonych i rekultywacji gruntów bezglebowych. Nadmienić trzeba, że odpady biodegradowalne to odpady spożywcze i kuchenne z gospodarstw domowych, takie jak: resztki żywności (oprócz mięsa i kości), obierki z owoców i warzyw, przeterminowane owoce i warzywa, skorupki jaj, fusy po kawie i herbacie, popiół drzewny, papier (niezadrukowany). Natomiast odpady zielone pochodzą z pielęgnacji terenów zieleni, ogrodów, parków, takie jak: trawa, drobne gałęzie, liście. Kompostownik w mieście, np. na terenie osiedla pozwoliłby nie tylko zredukować odpady ale powstały kompost pozwoliłby na zastosowanie go do poprawy właściwości gleby i nawożenie terenów zielonych w mieście, np. powstających kwiatowych łąk. Jednym słowem byłoby to lokalne wykorzystanie powstałego kompostu. Takie działania pozwoliłyby na ograniczeniu składowania odpadów w sposób niekontrolowany, podniosłyby świadomość społeczną w zakresie gospodarowania odpadami biodegradowalnymi i odpadami zielonymi, świadomość ochrony środowiska naturalnego, a także poprawienie jakości i estetyki życia w mieście

Przyjrzyjmy się przyrodzie w mieście. Niektórzy zapytają jakiej przyrodzie – tym bardziej w mieście? Miejskie ptaki. Badania dowiodły, że w betonowych centrach miast, w których nie ma parków, różnorodność gatunków ptaków jest bardzo mała, zróżnicowanie w lasach jest większe niż w ośrodkach miejskich, Jednak największe liczby unikalnych gatunków ptaków można znaleźć w miastach z wielkimi parkami. Nathanael Johnson w swojej książce „Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli” pisze: „Ptaki, np. wrony, gołębie czy wróble są innowacyjne i elastyczne. Przyglądają się nam z uwagą, odczytują język naszego ciała i domyślają się jakie mamy zamiary. Czasami zachowują się jakby się nami bawiły, wykradając kanapki. Rzucają na drogi orzechy, które są potem miażdżone przez opony samochodów. Ptaki bardzo szybko dostosowują się do naszego trybu życia. Używają swoje inteligencji do wykorzystania ludzkich przyzwyczajeń, np. marnowanie żywności”. Trawnik w mieście. Skoszony trawnik to pustynia, na której nie ma miejsca dla owadów zapylających takich jak motyle i pszczoły. A jak nie ma owadów, to nie będzie ptaków, które albo same się żywią owadami, albo karmią nimi pisklęta. Nie będzie też kretów, gryzoni, łasic, kun. Zostaną za to komary, które poradzą sobie wszędzie, szczególnie wtedy gdy nie będzie ptaków. Kwiatową łąkę znamy z terenów wiejskich.

"Łąka kwiatowa" na porcelanie
Anna Wojszel
A co by było, gdyby taka łąka powstała w mieście? Trochę dziwnie brzmi – łąka w mieście. Przecież miasto znamy z bloków mieszkalnych, betonowych chodników i dróg asfaltowych. Gdzie tu miejsce na kwiatową łąkę? Przecież w miastach są pięknie zadbane trawniki, często koszone, pięknie ułożone pod linijkę rabaty kwiatowe, betonowe donice przy chodnikach, są parki, które również są zadbane, nasadzone różnorodnym drzewostanem. Kwiatowa łąka to nie wymysł zdziwaczałych ekologów tylko pożyteczna i zdrowa moda, która powoli wkracza do miast. Łąki są pożyteczne, piękne i praktyczne. Łąki pełne kwiatów są rajem dla owadów, zatrzymują wodę, a nawet pyły tworzące smog. Mogą być przy tym piękne, bo pełne polnych kwiatów i odgłosów drobnego życia. Są wreszcie praktyczne, bo nie wymagają tyle pracy, maszyn i energii co pielęgnacja miejskiej murawy. Nie wymaga przy tym specjalnych warunków. Wyrośnie niemalże na każdym podłożu. Co ważne – łąkę można stworzyć o każdej porze roku, sukcesywnie dosiewając ją nasionami, np. chabru, bławatka, czarnuszki, facelii, kosmosu pierzastego, maciejki czy maku polnego. Po przekwitnięciu nie ścinać tylko pozwolić samoczynnie wysiać się powstałym nasionom. Kwiatowa łąka może stać się jednocześnie nieformalną edukacją, dzięki której na wyciągnięcie ręki możemy poznać różne gatunki flory i fauny.


"Łąka kwiatowa" na porcelanie
Anna Wojszel
Gdy ludzie wyrównują spycharkami teren i kładą chodniki natura wysyła gatunki, które są w stanie przetrwać w nowym otoczeniu. W tym momencie gatunki inwazyjne stają się nie niszczycielami lecz twórcami. Zapoczątkowują nowe sieci pokarmowe, przekształcają się, ewoluują. Ludzie mają tendencję do myślenia, że natura i cywilizacja wzajemnie się zwalczają. Jednak w rzeczywistości miasta stały się idealnym środowiskiem do powstawania nowych gatunków, do odrodzenia. W książce Bernarda Cambella „Ekologia człowieka„ czytamy: „Cywilizacja z pewnością zaburzyła status quo w naturze, lecz stała się również motorem naturalnego odrodzenia”. Nie znaczy to absolutnie, że powinniśmy przestać martwić się ginięciem gatunków i środowiskiem. Ponieważ coraz więcej ludzi mieszka w miastach, dominuje romantyczny sposób myślenia o naturze. Zamiast gloryfikować tylko nietknięte przez człowieka miejsca, można stworzyć pewne zasady pozwalające ludziom i naturze żyć razem. Można zacząć od szanowania i respektowania ludzi, którzy mają bezpośredni kontakt z przyrodą – rolników, górników, drwali – i znacznie ułatwią życie ludziom w mieście. Mieszkańcy miast często krytykują ich za zniszczenie przyrody i jednocześnie domagają się produkowanych przez nich surowców. Dochodzimy do wniosku, że potrzebny jest kompromis do życia z naturą i wiedza do zrównoważonego rozwoju. Nasuwa się pytanie w jaki sposób możemy dotrzeć do etapu, w którym ludzie zaczną wykorzystywać przyrodę w sposób rozważny i ostrożny, aby zaspokoić potrzeby ludzkości? Pierwszym krokiem może być porzucenie myślenia o naturze jak o czymś odległym co musimy chronić przed innymi i zacząć dostrzegać ją wokół siebie. Pierwszym krokiem jest otworzenie oczu na istnienie natury w naszym życiu. Uważam, że łączenie ludzi z innymi gatunkami przynosi wiele korzyści, nawet dla tych, którzy nie są wielbicielami przyrody. Dowody wskazują na to, że gdy ludzie znajdują się w otoczeniu roślin i zwierząt, spada ich poziom stresu i poprawia się ogólny stan zdrowia. Jeśli zależy nam na różnorodności gatunkowej i chcemy doświadczać jej osobiście, a nie tylko mieć świadomość, że ona gdzieś istnieje, oddalona od nas o setki kilometrów, jest duża szansa, że przyczynimy się do wzrostu zróżnicowania gatunkowego dzięki pielęgnowaniu środowisk w miastach i wokół nich. Na zakończenie przytoczę cytat z książki „Ekologia człowieka”, Bernarda Campbella: „Musimy zacząć wierzyć, że jesteśmy tym, czym jesteśmy – częścią zawiłej i zrównoważonej struktury świata przyrody; nie zdobywcą, który nagina przyrodę według swej woli i wykorzystuje jej bogactwa.”

Anna Wojszel

niedziela, 6 maja 2018

środa, 2 maja 2018

W malutkiej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej



(Bystrzyca Kłodzka gmina) A to znaleziska z dzisiejszej wycieczki w malutkiej wioseczce w Kotlinie Kłodzkiej. Biblioteczka przy ławeczkach dla turystów, a konik z doniczek (?) w prywatnym ogródku.

Urszula Sobkowiak‎ w grupie  Zero Waste Polska